
Zostałem namówiony, aby napisać chociaż jakiś szybki update ze świata. Czytelników muszę rozczarować, strona raczej umrze śmiercią naturalną. Powodem jest to, że udało się rozkręcić dobrze działający biznes online, a równocześnie blog nie przynosi w tym momencie żadnych dochodów. Więc zrozumcie, że nie mam motywacji do pisania postów, kiedy ten sam wysiłek włożony w biznes przynosi pieniądze tego samego dnia.
Co tam u Forsakena? Gdzieś na YouTube słyszałem, że Forsaken głoduje w Azji bo turystyka upadła : ) Ano jako, iż wreszcie jest czas na podróże po całym świecie, ostatni rok spędziłem w Afryce i Ameryce Południowej (pozdro z Rio de Janeiro!). W tym poście skrobnę parę słów o Afryce. I być może w osobnym o Ameryce Łacińskiej. Byłem W Tanzanii, Kenii i Etiopii, więc nie mogę wypowiadać się o całym kontynencie, ale zaledwie o wschodniej części.
Do Afryki przyjechałem razem z moją Azjatycką dziewczyną. Rozczarowani? Nie musicie. Moja dziewczyna jest biseksualna i trójkąciki wpadają w każdym kraju. To oczywiście nie znaczy, że codziennie latamy za dziewczynami, raczej jakaś akcja raz na 2 tygodnie i tyle.
Bezpieczeństwo – w Afryce podobno jest niebezpieczne. Nic takiego nie uświadczyłem. Nigdy nikt mnie nie napadł, nigdy nic nie zgubiłem, nie zostałem okradziony, a moja dziewczyna nie została zgwałcona. Najniebezpieczniejszym miejsce była zdecydowania stolica Kenii. W Nairobi są dystrykty gdzie bezdomne dzieciaki z workami kleju w ręce napastują ludzi. Ogólnie miasto miejscami jest mega hardcorem, dla ciekawskich polecam video na youtube https://www.youtube.com/watch?v=0B_vZCLDs-M&t=3s&ab_channel=Fanpage.it
Oczywiście to że mnie nic się nie stało, nie znaczy, że Afryka jest tak bezpieczna jak Azja. Trzeba zdecydowanie dużo bardziej uważać. Na Zanzibarze miałem przypadek gdzie bezdomny groził, że dźgnie mnie widelcem (nie wiem czy to było coś naostrzonego, czy zwykły widelec). Zdarzają się napadady. Znajomemu ukradli laptopa na ulicy w biały dzień, innego okradli z maczetami na plażdy, etc.
Największym zagrożeniem w Afryce jest malaria na którą umiera rocznie pół miliona ludzi. I to nie są żarty, to nie jest jakiś bezobjawowy wirus świrus, faktycznie kilku znajomych podczas mojego pobytu dostało malarię i bardzo ciężko przechodzili. Na malarie nie ma szczepionki, a leki pofilaktyczne na malarię wyniszczają organizm tak jak antybiotki. Nam sie jednak udało bez przygód.
Ceny – Afryka musi być tania, bo to zadupie… Wrong! Jest wręcz przeciwnie. Afryka ma ceny polskie, restauracje raczej ceny zachodnie, produkty w sklepach są w większości importowane, a co za tym idzie – drogie. Internet jest kurewsko drogi. Tani jest alkohol w Tanzanii, w Kenii alkohol powiedzmy średnio drogi. W Kenii działaja Uber, więc przejazdy są tanie, w Tanzanii jest tanio jeśli ma się cierpliwość kłócić z taksiarzami, w przeciwnym razie drogo. W Dar Es Salam działają aplikacje taxówkowe, na Zanzibarze i Arusha, nie. Ogólnie na mieszkanie z ciepłą wodą, deską na kiblu, etc, trzeba liczyć 500$. Oczywiście można i za 100$ jeśli ktoś chce poczuć klimat Afryki – ja pracuje zdalnie, więc potrzebuje mieć warunki w których dobrze się pracuje.
Internet – W Tanzanii WiFi nigdy nie działa, zazwyczaj w ogóle nie ma WiFi, a jak jest to i tak nie działa, mobilny internet kosztuje 1$ za 1GB, za bardzo nie da się nie płacić pojebanych sum za internet. Mobilny działa przyzwoicie, ale operatorzy bezczelnie oszukują na transferze. Robisz np top up na 10gb, zużywasz 5 i przychodzi sms, że wyczerpana data. Kiedyś doładowałem 200mb, otworzyłem google map, nie zdążyłem nawet użyć i już przyszedł sms, że koniec daty. W Kenii jest dużo lepiej, WiFi działa sprawie i prawie wszędzie, ale mobilny jest tak samo słaby. A, i muszę wspomnieć, że prawie za każdym razie jeśli ktoś wam będzie pomagał aktywować internet, to zostaniecie oszukani. Np skasują za 20gb a dadzą 3gb. To jest standard nawet w sklepach operatorów. Jedyne rozwiązanie to nauczyć się jak samemu robić top up i kupować zdrapki. Zdarzyło mi się nawet, że zapłaciłem za net w sklepie, dostałem smsa, że mam, ale to był chyba sms z telefonu tego ciecia w sklepie i kredytów nie dostałem. Bardzo, bardzo oszukują przy telefonach.
Imprezy – imprezy są bardzo fajne! W Tanzanii wszystko otwarte do 7 rano, ludzie się bawią, nikt nie wierzy w świrusa, laski twerkują i same podchodzą do białych. Afrykańska muzyka jest spoko. Ludzie naprawdę się lubią bawić. Najlepsze imprezy w Tanzanii są w Dar Es Salam i Arusha. Zanzibar to taka pipidówa dla turystów. Ma swój klimat na pare dni, ale to nie jest prawdziwa Afryka. Plusem Zanzibaru jest to, że jest tam relatywnie bezpiecznie. W Kenii godzina policyjna od 10. W Nairobi wszystko zamknięte w pizdu. W Mombasa imprezy są pełne ludzi między 6pm – 10pm. Oj ludzie się potrafią naprawdę bawić w te kilka godzin! Szczerze to w Afryce są lepsze imprezy niż Brazylii, ale o tym innym razem. W Momabsa jest kilka nielegalnych imprezowni otwartych całą noc, ale ogólnie lipa. Muzyka cichutko. W Diani beach dużo lepiej, są 2 kluby otwarte do rana.
Klimat – W Afryce jest jest gorąco, no nie? NIE! Jedyne gorące miejsca to Dar Es Salam i Zanzibar. W Naiobi i Arusha potrafi jebnąć 17c. Mombasa jest ciepła, ale nie gorąca jak Azja. W nocy jest chłodno.
Laski – często same podchodzą i nawet mówią, że chcą się ruchać, ale mają ciśnienie na kasę chyba najgorsze na świecie. Jak się zapytasz ile chce, to powie, że 100$. W praktyce 10$ załatwia sprawę. Nie wszystkie chcą kasę, spotkaliśmy kilka które o nic nie pytały, ale szczerze to jak posiłek w restauracji wynosi 10$, to często na tą randkę traci się więcej niż od razu dać kasę. Ogólnie można podejść do praktycznie każdej na ulicy i zapytać o Whats app, nigdy mi się nie zdarzyło, żeby któraś odmówiła. Moja laska do dzisiaj utrzymuje kontakty z dziewczynami z Afryki, ja w sumie mam bardziej mieszane uczucia do niech, to nie są poważni ludzie. Nawet laski które nauczyliśmy jak zarabiać kasę, potem się kłóciły jak to podzielić między sobą i nie potrafiły dojść do porozumienia. Tragedia. Pierwszą laskę którą poznaliśmy w Kenii wspominam najlepiej, nigdy się nie pytała o żadną kasę, utrzymujemy kontakt do dzisiaj. Większość myśli, że biali srają złotym gównem i mamy nieskończoną ilość pieniędzy. Jak murzyni pytali mnie aby zapoznał ich ze starą białą babą, pytałem dlaczego. Odpowiadali, że biała stara baba kupi im dom i otworzy biznes. Już to widzę! I tak np. w Dar Es Salam poznaliśmy super dziewczynę, pracownice w super markecie. Umawialiśmy się z 10 razy i wszystko było super, aż w pewnym momencie zaczęła się dopominać, że potrzebuje nowy telefon. Standard w Afryce 🙂 Więc podsumuwując, dla dziwkarzy którzy lubią duże tyłki, miejsce świetne (szczególnie polecam Mtwapa – taki Kenijski odpowiednik Pattayi). Większość lasek do randkowania po jakimś czasie będzie się pytać o prezenty i to jest podobno normalne w Afryce, słyszałem, że od miejscowych też oczekują. A i lepiej używać gumek extra safe z wiadomego powodu.
Podsumowanie – fajna przygoda, na pewno trzeba zaliczyć! Natomiast do mieszkania na stałe, zdecydowanie Azja. Jest dużo taniej, lepsza pogoda, laski nie mają takiego ciśnienia na kasę. Lepszy internet, lepsze apartamenty, lepsza infrastruktura, większe bezpieczeństwo. W Etiopii byłem krótko, więc się nie będę wypowiadał, ale jednym słowem – słabo!
Nie będę się specjalnie rozpisywał, bo jak już wspominałem, mój czas poświecam na co innego. Trzymajta się, następny wpis będzie z Amryki południowej!
Super, ze sie odezwales:) A mozesz zdradzic czy ten biznes online to bardziej e-commerce czy marketing?:p
otwieraj patronite, bo chcemy oglądać twoje przygody, osobiście śledze cie od kilku ładnych lat i zazdroszcze lifestylu, ja siedze w polsce na pizdzie i pomimo że pewnie majątek netto mam większy od ciebie, mam zero funu w życiu, może powinienem jebnąć to wszystko i zacząć się bawić jak ty? chyba brakuje mi na to odwagi. A tak w ogóle myślisz o emeryturze, o starości? jak będzie wyglądać twoje życie po 60? masz jakieś plany poza kolejną imprezą?
Nadwyżki budżetowe inwestuje, na początku w krypto waluty, teraz już szukam jakiś okazji na nieruchomości bo krypto nieco na wartości wystrzeliło przez ostatni rok i się nazbierało co nieco, także to mój plan na emeryturę. Według mnie każdy kto wierzy w ZUS jest bardzo naiwny, przecież ta piramida finansowa jebnie szybciej niż później 🙂 No i nie ukrywam, że w spadku po rodzicach dostane sporo nieruchomości w kilku krajach, co powinno wystarczyć na życie.
Nie wiem czy ktoś by wpłacał na pantronite, ewentualnie mogę odpalić buy me a coffee, bo to jeden widget dosłownie i jest opcja wspierania 😉 Anyway kasę już mam z innego źródła, także tutaj na Azji specjalnie nie będę się skupiał.
Wreszcie tekst, fajnie że coś napisałeś. Ten blog to złoto. Wrzucaj coś koniecznie nawet raz na kwartał.
Ok 🙂
Jak zwykle fajnie się czyta.. Sypnij trochę newsów z Brazylii i Kolumbii😉.. Pzdr
W Azji dużo taniej? Raczysz zartowac? W takich Filipinach nie ma ch… minimum za wynajem mieszkania to 1200 PLN. W Kenii w Mombasa jest masa mieszkań ok 40-50 metrów w cenie do 15-17 000 KES, czyli 650 PLN. Standard w miarę, nie typowo europejski, ale wygodny.
Jeśli idzie o laski, to w Azji w Tajlandii biały powoli nie jest juz takim czadem i w ogole droga do spotkania i ruchania jeśli nie jest to dziwka zwykle chwilę zajmuje. Na portalach randkowych „setę” polubień nie ustrzelisz nigdy tak szybko jak w Afryce. W takim Dar es Salaam to 2-3 godzinki i jebniesz ponad 100 lajków. W dodatku w Afryce bez problemów nawet 20 lat młodsza 40-latek wyhaczy, z kolei w Tajlandii 40-latek nie wyhaczy już 22- latki, to rzadkie przypadki, laski patrzą już bardziej na wygląd. Na Filipinach prędzej.
Jak dla mnie Afryka kosi wszystko jeśli chodzi o takie porównania, tylko Filipiny mogą konkurować. Tajlandia dziś to już powoli melodia przyszłości, dziś ponad 100 matchy na Tinderze w Bangkoku z laskami w wieku (20-30) dla białego to sprawa możliwa, pod warunkiem, że wyglądasz w miarę młodo i jesteś tak z 7 na polskie warunki. Inaczej zapomnij, jebnie Ci z 40 i to tyle.
No i więcej trzeba popisać. Indonezja, Jakarta, Filiipiny to wciąż świetne kierunki, ale Tajlandia to już nie jest biedny kraj, więc same bycie białym to grubo za mało aby mieć młode i ładne kobiety. W Afryce nawet mając pod 50-tkę zapłodnisz na luzie taką 28-latkę 170cm/55 kg, a co do podarunków dla nich.
Stary, raczysz żartować. 10 dolarów to max ile im tam rzucisz na kosmetyki od czasu do czasu xD To śmieszne pieniądze. Choć mnie personalnie nigdy żadna o pieniądze nie poprosiła na żywo ani po seksie.
Zostaje przy tym, że w Azji dużo taniej 🙂 Jak chcesz, to Na Filipinach i za 30$ miesięcznie dom wynajmiesz…
Co do Tajlandii to duży kraj, wystarczy wyjechać z turystycznych miejsc i znowu biała skóra działa jak magnes. Ustaw sobie Tindera na Maha Sarakham albo jakiś Buriram i zobacz co się dzieje. Fakt, że takich miejscach jak np. Phuket jest już ciężko wyciągnąć laskę bez płacenia, ale nawet w Bangkoku wystarczy się przenieść do jakiejś dzielnicy typu Ramkamheng i znowu jest łatwo. Ale fakt, że Tajki nie są zdesperowane na pieniądze, nikt z głodu nie umiera, więc nie skaczą na pierwszego lepszego, tylko dlatego, że jest biały.
Hej, spoko, każdy może mieć swoje zdanie.
Jeśli chodzi o ceny; poszukałem na Filipinach i coś tam niby było do 10 tys. peso filipińskich (czyli tak 800 PLN), ale nie za dużo ogłoszeń, no ale może coś by znalazł, jakąś kawalerkę 35m. Ogólnie zależy co porównujemy. Taka Kenia w porównaniu do Tajlandii moim zdaniem lepsza jest Kenia. Jak sam mówiłeś, 10 dolarów dziewczynie dasz maksymalnie i masz seks na całą noc. Ba, ja właściwie nawet nic nie musiałem płacić. Nie byłem w Tajlandii, ale sprawdzałem wiele ogłoszeń z wynajmem mieszkania, testowałem Tindery – no, tak bez tych 1200 PLN na miesiąc to nie podchodź jeśli chodzi o wynajem, w Kenii naprawdę sporo jest ofert do 20 tys. KES na miesiąc, czyli 722 PLN. Kolejna rzecz, uzyskać seks w Kenii to tyle co pstryknąć palcem, naprawdę tego samego dnia mogłem się umawiać z kilkoma na raz, to był pryszcz. W Tajlandii niczego takiego nie miałem, stuknęło w Bangkoku ponad 100 matchy, ale po 1,5 dnia to raz (w Nairobi po 2,5h), nie wszystkie dziewczyny odpisywały, niektóre pisały, że chcą najpierw trochę pogadać przed spotkaniem, inne na insynuacje o pocałunkach, itd. wysyłały tylko zawstydzone emotikony, ale nic więcej. W Kenii to była szybka akcja, jedna wiadomość na Tinderze -> whatsapp -> chwilę pogadanki, może jakiś videocall i masz spotkanie.
Te miejsca które podałeś ciekawe, przetestuję, może faktycznie będzie dobre branie.
W Kenii jednak masz też tę przewagę, że jest duża bieda, więc pieniążkiem zrobisz prawie wszystko. Dziewczyna będąc zależna od Twojego pieniążka będzie milsza, nie zamieni Cię ot tak na lepszego czada, itd.
Tajlandia z kolei ma PKB per cabita coś pod 19 (Polska np. 31), więc jakiejś biedy to tam już za bardzo nie ma, a Tajki zaczynają być rozpieszczone.
Inną sprawą są oczywiście Filipiny i tutaj faktycznie powiedziałbym, że są lepsze od Kenii, bo choć odrobinę droższy wynajem mieszkania, to dziewczyny niemal tak samo chętne, no i też jest bieda i są bardziej od Ciebie zależne, szanują faceta. A lepsze, bo większości nam (białym) jednak podobają się bardziej bielsze dziewczyny. Inną sprawą jest, że Afrykanki są bardziej seksualne, wyższe, nie raz długonogie, wśród azjatek to rzadkość.
No i pamiętaj, że nie zawsze będziesz młodym 29 czy tam 30-letnim czadem, w wieku 40 lat w Tajlandii raczej możesz już pomarzyć o 25-letniej dziewczynie, może jak pojedziesz na odległą wioskę to tak, no ale tutaj bardziej chodzi o to aby mieć duży wybór, a nie szukać jednej która się zgodzi.
Natomiast w Afryce to łatwizna, zobaczyć tam 40-parolatka z 20-latką która autentycznie będzie chciała być z nim na stałe i zakładać rodzinę to nic wielkiego.
Dlatego póki jesteś młodym czadem to faktycznie Tajlandia może (jeszcze) być dla Ciebie lepsza, ale patrząc długofalowo, to już nie.
No jako 40-parolatek w takim Bangkoku to 20-parolatka raczej by Cię prędzej wyśmiała niż Ciebie chciała, chyba że byłbyś zajebiście zadbany jak na ten wiek. Moment by Cię zamieniła na młodszego białego których tam nie brakuje; Włosi, itd.
Dajmy na to przykład 40-parolatka któremu się jebnęło małżeństwo w Polsce a chce mieć jeszcze rodzinę z raczej młodą kobietą 2x. W Afryce to zrobi. Na Filipinach też. Tajlandia? Zapomnij. Chyba, że „wykopię” jakąś na wiosce, ale to jak dobrze poszuka i się postara.
Takie jest moje zdanie
Ciekawi mnie jeszcze Twoja opinia o Ameryce Płd. zwłaszcza jeśli chodzi o online dating bo ja tam miałem słabiutko, może nie znam jakichś tajników.
Z niecierpliwością czekam i pozdro.
Jeszcze odpowiadając precyzyjnie co do Tindera, portali, może komuś to pomoże.
Nie jest wcale tak banalnie już się umówić z Tajką. Udało mi się sięgnąć ponad 100 lajków na Tinderze w Bangkoku, ale po 2 dniach, przy czym musiałem dać najlepsze swoje foty jakie mam, na tych trochę gorszych było już gorzej. Wniosek – musisz być białym który JAKOŚ wygląda i też jest jeszcze relatywnie młody, bo to jest powiązane. Mając te 35+ lat niekoniecznie będziesz wystarczająco dobrze wyglądał dla 20-paroletniej Tajki, a to że jesteś biały to będzie trochę za mało.
Z niektórymi tymi Tajkami meczuje Cię – piszę swój standardowy tekst, przywitanie, a potem od razu propozycja kawy: „We go for coffee? ;)”. I nierzadko Tajka nie odpisuje, czasem odpisuje, że dzięki ale musi przeprosić bo właśnie chomik jej zdechł/jest w innym mieście, to, tamto. Choć lajka dała i sto lajków osiągnąłem, więc pytanie o co tu chodzi.
A no o to tu chodzi moim zdaniem, że jak piszesz, biały się trochę tam przejadł i są wciąż chętne, ale szybkim tekstem czy od razu idziemy na spotkanie to już nie zawsze dużo zdziałasz. Oczywiście, działając na kilku portalach jednocześnie spokojnie tę 2-3 znajdziesz chętne w danym dniu, no ale dla mnie to jest jednak ździebko mało.
W takiej Kenii wystarczył otwieracz: „Hi girl, we go for coffee? =)” i prawie zawsze odpowiedź brzmiała: „Yeah, sure” lub „I would love to”. No to to jednak dużo zmienia nieprawdaż? Praktycznie z miejsca możesz sobie wybierać z którą chcesz się dziś zabawiać. W Tajlandii już się trochę trzeba postarać. I możesz mieć lajki, ale to jeszcze nie znaczy, że się realnie z dziewczyną umówisz; jak pisałem, ja miałem skuteczność tak powiedzmy kilka lasek chętnych w danym dniu, chętnych na zasadzie, że widziałem, że spokojnie temat będzie. Tak powiedzmy z 4-5. W Kenii to ich miałem z 40 albo i więcej jak tylko chciałem, sztuki przeróżne, niektóre smukłe i długonogie jak modelki.
Może np. Ciebie kręci sam ten proces „zdobywania” ale mnie szczerze mówiąc nie bardzo. Zamiast gadać o dupie marynie na portalu randkowym wolę mieć już dziewczynę przy sobie i ją obracać.
Inne prowincje; fakt, tutaj zainteresowanie jest większe, jednak problem jest taki, że te prowincje mają małe miasta, żeby nie powiedzieć miasteczka i wiele dziewczyn z którymi mnie parowało były oddalone o co najmniej 50 km.
Reasumując, mnie szczerze mówiąc Tajlandia, sądząc tylko po portalach i jak łatwo się umówić – trochę zawiodła. Może w 2015 roku gdy tam przyjeżdżałeś i miałeś te 25 czy 26 lat, byłeś młodym jurnym byczkiem a rynek jeszcze nie był tak przesycony – no to była inna gra. Mniej białych, Tinder w 2015 istniał bodajże ledwie 2-3 lata, przypuszczam, że był dużo większy szał.
No ale dziś, 2021 rok, 31-letni facet jak ja przyjeżdża; spodziewałby się, że dostanie 23, 24-letnie ładne chętne Tajki bez większych problemów, a nie na zasadzie, że musi jeszcze być mocno zadbany, najlepiej robić mięśnie, itd.
No sory, ale nie po to się migruje do takiego odległego kraju, this game there should be a lot of easier.
Oczywiście jak pisałem, skoro ponad 100 lajków padło, do tego doszły inne portale, to na luzie bym się z kilkoma ładnymi umówił, ze 4 dały tego samego dnia swój Line, niektóre z miejsca chciały się spotkać, no ale nie jest to taka easy game wcale.
Pod tym względem jeśli komuś podobają się seksowne czarnule – tam jest poziom „amateur” jeśli chodzi o laski dla białego. To jak w Fifie gdzie jednym piłkarzem przechodziłeś połowę boiska i strzelałeś gola tylko schodząc na boki jako „kiwka” rywali.
Do wyboru do koloru, setka siada po paru godzinach, laski chętne natychmiast i z dużym szacunkiem do białego.
A jeszcze jedna Tajka mi wspominała, że lubi wytatuowanych facetów z brytyjskim akcentem. No widać, że proces wydziwiania u Tajek już powoli się zaczyna. Niedługo biały, szczupły i jako tako wyglądający to będzie za mało, będą chciały tatuaży, brytyjskiego akcentu i innych cudów – takie mam wrażenie.
No trzeba się zdecydowanie bardziej natrudzić niż w Afryce. Oczywiście wciąż to jest pryszcz w porównaniu z Polską, więc wciąż Tajlandia jest spoko miejscem pod laski, ale no już z małymi obiekcjami.
Jak sam pisałeś – na dziewczynę i partnerkę dużo lepsza Filipinka, tam dziewczyny potrzebują mężczyzny choćby z powodów finansowych więc bardziej szanują i nie wydziwiają.
Z miejscem jak Tajlandia zawsze gryzie mnie ten problem; a co jak będziesz miał drogi autorze bloga np. 35 lat i zerwiesz ze swoją obecną Tajką. Czy dalej będzie Ci tak łatwo wyrywać 25-letnie tajskie malinki? a no właśnie. Może tak, a może wcale niekoniecznie.
autor blog ma 35 lata 🙂